Od kilku dni zaprzyjaźniam się z rodziną wron. Tłuką się między sobą niemiłosiernie, wyskubują sobie nawzajem pióra, urządzają regularne bijatyki, ale trzymają się ze sobą blisko, nieustająco szukając swojego towarzystwa. Mają wewnętrzną, wronią sieć reagowania i ostrzegania. Nic im nie umknie. Wystarczyło tych kilka dni aby kojarzyły bez pudła, moją córkę, psa, ulubioną ścieżkę spaceru z tymże, furtkę kamienicy i okna mieszkania, choć te nie wychodzą ani na stronę lasu ani furtki. Mnie nie umyka natomiast, że jedna z nich nie ma sterówek w ogonie. Ani jednej. Wspominałam przecież, że biją się, aż pióra lecą. Niektóre mają nastroszone główki i kolebią się chodząc jak kaczki, przez co wyglądają po prostu komicznie, inne są dystyngowane zarówno w wyglądzie jak i sposobie lotu. Różnią się między sobą temperamentami, jedne zachowują rezerwę, inne są ciekawskie i intencjonalnie szukają kontaktu.
Na jednym z ostatnich leśnych spacerów (serdecznie niepozdrawiam tych, którzy podjęli decyzję o zamknięciu lasów) uderzyło mnie, że las się zmienił, nie słychać szczekania psów, nie słychać nawoływania ich właścicieli. Pustkę po spacerowiczach, biegaczach, rowerzystach i rodzinach z dziećmi wypełniły z naddatkiem ptaki. Ich szczebiot i trele rozlegał się donośnie i pewnie jak nigdy wcześniej. Mogę już sobie tylko wyobrażać jak jest tam teraz, gdy już oddaliśmy las na wyłączność ptakom, sarnom i wiewiórkom. Napisałabym, że i dzikom, ale im chyba już nie… od zeszłego roku nie widziałam już żadnego. Teraz to las bezczłowieczy. Drzewa stoją niewzruszenie, z nami czy bez nas i wygrzewają pąki swoich liści w kwietniowym słońcu.
No właśnie, tyle piękna którego nikt nie zobaczy. Słodki zapach kwitnących mirabelek, którego nikt nie powącha, wschody słońca na plaży, które nikomu serca ze wzruszenia nie ścisną, ławka w Parku Północnym na której licealiści nie wyznają sobie miłości. Uliczki i zaułki górnego Sopotu, które nie zaprezentują swojej niedbałej elegancji kuracjuszom, skwery obsadzone (czy aby?) tulipanami nikogo nie zachwycą.
Piękno nieskonsumowane, czym jest?
Wydaje się, że miasto bez mieszkańców, jest wynaturzeniem. Ulice bez samochodów i pieszych, autobusy bez pasażerów, bulwary bez spacerowiczów, kawiarnie bez pijących kawę, place zabaw i szkoły bez dzieci. Pół życia malowałam puste miasta, nieomal bez mieszkańców. Koncept teoretyczny, który mnie niepokoił i jednocześnie w nostalgiczny, nieco destrukcyjny sposób pociągał. Puste miasto – contradictio in adiecto. Obrazy, które były pytaniem, wówczas teoretycznym, co by było, gdyby…
Ale jednak przecież JESTEŚMY. Dzięki kwarantannie (nie jestem pewna, czy można cokolwiek kwarantannie zawdzięczać) miasto objawia bardzo wyraźnie swoje drugie bezcielesne, niematerialne oblicze. Nasze bycie w mieście i bycie miastem chwilowo się rozprzęgło. Ale przecież JESTEŚMY miastem.
Sopot to, w oczywisty sposób, nie tylko architektura, urokliwa skala i położenie między lasami a morzem; to ludzie, który tu żyją. A umiemy to robić – pięknie żyć. Nie spieszyć się zbytnio, porozmawiać z sąsiadem. Rozwijać swoje biznesy, nie zazdrościć innym. Być szczodrym wobec tych, którzy potrzebują wsparcia. Widzieć, że są inni. Bawić się upojnie, pisać książki, malować obrazy, uprawiać sztukę, konsumować sztukę, uprawiać ogrody, uprawiać sporty, kochać się, dbać o nasze dzieci, dbać o swoich rodziców. W ciągu ostatnich trzech tygodni każdą z powyższych czynności nauczyliśmy się robić w domu. I też idzie nam to zupełnie nieźle.
Już sam fakt, że nasza cywilizacja wymyśliła i promuje jako formę rozrywki deprywację sensoryczną wiele o tej cywilizacji mówi.
Teraz oto świat poddał nas wszystkich niedobrowolnej, powszechnej deprywacji. Ma ona ponoć swoje fazy: od początkowego szoku i próby rozeznania się w nowej sytuacji, poprzez krótkotrwałe uczucie zrelaksowania, do narastającego niepokoju (fazy halucynacji i dezintegracji tożsamości na razie odkładam do szuflady, jako nas wciąż jeszcze – oby nigdy – niedotyczące).
Mam wrażenie (bliskie uczuciu pewności), że nie jestem jedyną, która czuje, że metabolizm naszego świata był zbyt wielki. Za dużo przedmiotów, za dużo podróży, za dużo podniet, za dużo fajerwerków. Za dużo i zbyt szybko wchłanialiśmy i zbyt wiele wydalaliśmy. Ten nadmiar wrażeń i hektyczny pośpiech nas odczulił. Aby poczuć, dostrzec cokolwiek potrzebowaliśmy świata w dużych dawkach. Ot, pułapka jazdy autostradą: im szybciej jedziesz, tym mniej widzisz. W takim pędzącym świecie nie ma miejsca na żadną czynność, która nie poddaje się logice i ekonomii maksymalnego wykorzystania czasu, upchnięcia w jednostce czasu jak największej ilości jak najsilniejszych doznań. W tym świecie jest jeden strukturalny deficyt: czas. Nigdy go dość, wciąż się z nim ścigamy, wciąż o niego walczymy.
W takim świecie nie ma miejsca na liczenie piór we wronich ogonach, niuansowanie odcieni szarości ich skrzydeł. A mnie akurat bardzo ta wronia paczka interesuje. Czy to jest rzeczywiście rodzina? Czy może jednak grupa znajomych? Czy tak się ze sobą leją, bo rywalizują o tę samą wronią piękność, czy raczej są rodzeństwem? Bezwstyd „tracenia czasu” na te mikro obserwacje, bezkres czasu, który jest do zagospodarowania, wydał mi się nagle bogactwem, przepychem, który spłynął na mnie z zaskoczenia, niczym spadek po bogatej, acz zupełnie nieznanej ciotce. Luksus, o którym nie śmiałam fantazjować. Morze czasu. Prawdopodobnie już nigdy taka sytuacja się nie powtórzy: mieć czas, nadmiar czasu, móc go dobrze wykorzystać, albo zmarnować, pławić się w nim, nudzić, nie przejmować się jego upływem, nie liczyć się z nim.
Świat chwilowo nie stoi otworem. Moje miasto, w tym ukochany Sopocki las, nie stoi otworem. Pozostaje mieszkanie, widok z okna, kawalątek ogródka za kamienicą. Im bardziej zmniejsza się skala obserwowanego świata, tym bardziej zwiększa się uwaga i natężenie zmysłów z jakim te skrawki obserwuję. No i są oni, bliscy mi ludzie: ich też widzę i słyszę wyraźniej, z większym natężeniem odczuwam ich obecność i bliskość. Wspólnie przeżywamy i konsumujemy ten nadmiarowy czas. Dostaliśmy ósmy dzień tygodnia. Szczęściarze z nas.
Jesteśmy wszyscy szczęściarzami. Jesteśmy (wciąż) zdrowi. Mamy możliwość przeżywania owego ósmego dnia. Mamy czas i przestrzeń w głowach aby czynić tego rodzaju obserwacje. Jesteśmy szczęściarzami mogąc zostać w domach, w przeciwieństwie do tych, którzy wciąż chodzą do pracy abyśmy my, uprzywilejowani, mogli funkcjonować. Kwarantanna jest jak soczewka, powiększa i wyostrza tylko to co już jest. Wiem, że to o czym piszę nie jest żadną pociechą dla tych którym upadają firmy, dla dzieci, które są zamknięte w domach z przemocowymi rodzicami, dla ludzi samotnych, w nieszczęśliwych, toksycznych związkach. Trudno sobie wyobrazić czym dla nich jest bezkres czasu.
Stosownie do okoliczności, obejrzałam ponownie „Siódmą pieczęć” Bergmana. Rycerz Antonius Block wędruje w nim przez dotkniętą zarazą Szwecję, grając w kości ze Śmiercią. Najpierw gra o życie swoje, później jednak zmienia warunki zakładu i gra o życie młodej rodziny kuglarzy z małym synkiem.
Ta rodzina, która uchodzi śmierci, jest jak święta rodzina, która odrodzi życie na ziemi. Są młodością, witalnością, radością. Są nadzieją świata.
Wierzę, że i teraz tak będzie. Odrodzimy się. Wierzę, że radość życia, ta kumulująca się w nas teraz witalna energia wybuchnie, kiedy tylko będzie to możliwe. Ogródki kawiarniane się zapełnią, ulice zatłoczą. Plaże i lasy wypełnią się spacerowiczami, powróci gwar i ruch. Znów będzie brakować czasu.
Tego nam wszystkim w ten czas wiosenny i czas Wielkanocy – która przecież jest opowieścią o odrodzeniu – życzę. Zapewne różnimy się w źródłach, w których upatrujemy owego odrodzenia: część z nas w nauce, niektórzy w przyrodzie, jeszcze inni w religii – w jakimś sensie nie ma to znaczenia. Ważne jest tylko to że wrócimy i będziemy znów pięknie żyć.
Sobie życzę także i tego aby zachować głęboko w sercu i pamięci owo poczucie odzyskanego czasu. Aby znów go nie utracić.
Zdjęcie powyżej: „Belin” 90 x 60cm i 90×110 cm, akryl na płótnie, 2010 r., fot. Jacek Faleńczyk.
Anna Reinert Faleńczyk
Profesor Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku, zajmuje się malarstwem i ilustracją. W swoim malarstwie bada relacje między architekturą i malarstwem, a także związki między miastem a jego użytkownikami. Od urodzenia związana z Sopotem, tu mieszka i pracuje.
Wystawy indywidualne:
_ „Po drugiej stronie” Galeria Stolarska Krupowicz, Warszawa, 2019
— „W stronę grani”, Filharmonia im. M. Karłowicza w Szczecinie, 2019
— „Reinert/Faleńczyk -Ilustracje”, Galeria Żak, Gdańsk 2018
— „Grań” Willa Bergera, Sopot, 2018
— „Anna Reinert Malarstwo” Grodzieńska Sala Wystawowa, Grodno, Białoruś, 2016
— „Anna Reinert Malarstwo i Ilustracje”, Galeria Dwie Zmiany Sopot 2015
— „Fetysze”, Galeria Młode Miasto, Gdańsk, 2014
— „Anna Reinert – Ilustracje” Galeria Pies i Róża, Gdańsk 2013
— „Anna Reinert” Galeria Kordegarda, Warszawa, 2014
— „Blask” Galeria Żak, Gdańsk, 2012
— „On the premises” Galeria ASPN Lipsk, Niemcy, 2011
— „Transparentność” (doktorat) Instytut Sztuki Wyspa, Gdańsk 2010
— “Crush for two” Galerie Elly Brose Eierman, Drezno, Niemcy, 2011
— Kunstverein Lippe, Detmold, Niemcy, 2010
—“She is not here” Galerie Elly Brose Eiermann, Berlin,Niemcy 2008
— “Gdzie jest Katarzyna” Galeria Le Guern, Warszawa, 2009
—“Wzory” Państwowa Galeria Sztuki, Sopot, 2008, 2008
—“Niedziela, poniedziałek” Galeria ASPN Lipsk, Niemcy, 2007
—“Powiedz mi co lubisz” Galeria Le Guern, Warszawa, 2007
— „Anna Reinert” Galeria Bror Hjorts Hus, Uppsala, Szwecja, 2006
— „Anna Reinert” Galeria Mitteleuropa, Sztokholm, Szwecja, 2006
— “Urbantic” CSW Łaźnia, Gdańsk, 2005
— “Malarstwo” Galeria ASPN, Lipsk, Niemcy, 2005
— „Anna Reinert” Galeria Perpetuel, Frankfurt/M, Niemcy, 2004
— “Znad Morza” Klub Mózg, Bydgoszcz, 2003
— Galeria Mm, Gdańsk, 2003
Wystawy zbiorowe (wybrane):
— „Uwikłani w tekst”, Galeria Biała, Lublin, 2018
— „Wiatr od morza” – Oddział Sztuki Nowoczesnej Muzeum Narodowego w Gdańsku, Gdańsk, 2018
— „Ona Energia” Galeria Stolarska/Krupowicz, Warszawa, 2018
— „Awangarda Sen Paradoksalny”, Muzeum Miasta Sopotu, Sopot , 2017
— „Hora 2” Wileńska Akademia Sztuk Pięknych, Wilno, Litwa, 2017
— „Wideo-opukiwanie”, Instytut Cybernetyki i Sztuki, Gdańsk, 2017
— „Hora” Akademia Sztuk Pięknych, Gdańsk, 2017
— „Malarstwo na Koniec Roku”, Galeria Stolarska/Krupowicz, Warszawa, 2016
— „Magia Kwadratu” Państwowa Galeria Sztuki, Sopot, 2016
— „Ten Widok Ma Potencjał”, Galeria Katowice Miasto Ogrodów, Katowice, 2016
— „International Summer Academy Dresden – Professors Exhibition”, Drezno, Niemcy, 2016
— „Exporting Zagreb” Oddział Sztuki Nowoczesnej Muzeum Narodowego w Gdańsku, Gdańsk, 2016
— „Północ-Południe vol.2” Zbrojownia Sztuki, Gdańsk, 2016
— „Horizonte/Horyzonty”Akademia Sztuk Pięknych, Gdańsk, 2016
— „Wnętrze Miasta” Galeria Stolarska/Krupowicz, Warszawa, 2016
— „Exporting Gdańsk” Zagreb Biennale, Zagrzeb, 2015
— „Horizonte/Horyzonty” Galeria Związku Berlińskich Artystów, Berlin, 2015
— „Znajomi znad Morza” Gdańska Galeria Miejska, Gdańsk, 2015
— „L’art est 5 une femme” Ratusz Mera Paryża, Paryż, 2015
— „Antidotum” Galeria Stolarska/Krupowicz, Warszawa, 2015
— „Północ-Południe”, Galeria Szyb Wilson, Katowice, 2015
— „Malarki”, Galeria Biała, Lublin, 2015
— „Nie-widoki” Galeria Bielska BWA, Bielsko-Biała, 2014
— „Okładki Dużego Formatu”, Agora, Warszawa, 2014
— „Summertime” Galeria Pionowa, Gdańsk, 2013
— „Sposoby obrazowania” Muzeum DKiG, Gorlice, 2013
— „Dyfuzja” Muzeum Architektury, Wrocław, 2013
— praca site specific „Domek do Malowania” , wykonana w ramach festiwalu sztuki Streetwaves, Gdańsk, 2013
— mural „Turystka” (we współpracy z Dorotą Borowską) wykonany w ramach Artloop Festival, Sopot, 2012
— „Opowieści Niesamowite – wystawa efemeryczna” obiekt, Las Oliwski, Gdańsk, 2012
Nagrody i stypendia:
—Stypendium Marszałka woj. pomorskiego dla Artystów, 2019
— Nagroda GrandFront dla okładki Dużego Formatu, 2015
— Nagroda Rektora ASP III stopnia, 2014
—Stypendium Marszałka woj. pomorskiego dla Artystów, 2014
—Stypendium Prezydenta Miasta Sopotu dla Artystów, 2014
—Stypendium Prezydenta Miasta Sopotu dla Artystów, 2011
—Nagroda Gazety Wyborczej w kat. Sztuki Wizualne “Sztorm Roku”, 2011
—Nagroda Prezydenta Miasta Sopotu “Sopocka Muza”, 2009
—Stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego “Młoda Polska”, 2006
—II Nagroda w konkursie “Samsung Art Master”, 2004
— Nagroda Prezydenta Miasta Gdańska dla Młodych Twórców w Dziedzinie Kultury, 2003